• 22
    kwi
    2021

    Bajka ekologiczna na Światowy Dzień Ziemi

    Zapraszamy Was do zapoznania się z naszą ekologiczną bajką. Zabierze ona Was w podróż po pewnym dobrze znanym Wam miejscu. Niezwykłe jest to, że sami możecie zadecydować, jak zakończy się ta bajka. Napiszcie dalszy ciąg lub po prostu narysujcie i wyślijcie na adres monmie9744@edu.wroclaw.pl. Najciekawsze prace umieścimy w gazetce szkolnej.

    Bajka ekologiczna

    Pewnego kwietniowego dnia do Wrocławia przyleciała Zielona Wróżka. Był chłodny, wilgotny, wiosenny poranek.

    – Jak tu ładnie! – Zawołała wróżka na widok ukwieconych krokusami zielonych trawników parku w sercu miasta. Zatrzepotała zielonymi skrzydłami i usiadła na zielonej trawie obok kwitnącej, żółtej forsycji.

    – Kwa, kwa witaj wróżko! Co cię do nas sprowadza? – Przywitały ją zaciekawione kaczki, zebrane nad stawem w Parku Stanisława Tołpy.

    – Witajcie kochane! Przybywam tu z tajną misją. Mój stary, dobry przyjaciel krasnal Dąbrek Pierwszy zlecił mi wykonanie pewnego, delikatnego zadania na swoim podwórku szkolnym. – uprzejmie odpowiedziała wróżka.

    – Chętnie cię tam zaprowadzę. – Odpowiedział ochoczo sympatyczny, mały kaczorek otrzepując wesoło piórka.

    – Lecimy! – Zawołała wróżka podążając za swoim małym, dziarskim towarzyszem.

    Oboje wylądowali za okazałym, ceglanym szkolnym budynkiem.

    – To tutaj. – Powiedział kaczorek lądując na czerwonej tafli boiska szkolnego.

    – Rozejrzyjmy się nieco. – Odparła mrużąc zielone oczy wróżka.

    Boisko prezentowało się okazale. Zielona wróżka wyobraziła sobie biegające i bawiące się tu dzieci, uczniów grających w różne gry zespołowe.

    – Co to było? – Spytała przestraszona nieco wróżka, którą z miłych wyobrażeń wyrwał straszny pisk i trzepotanie skrzydeł.

    Oboje podnieśli głowy i spojrzeli na zieloną siatkę ogrodzenia boiska. Na jej szczycie w samym rogu działo się coś dziwnego. Wisiała tam czarna folia a w niej poruszała się rozpaczliwie jakaś żywa, mała istota!

    – Nie bój się! – Krzyknęła głośno wróżka, błyskawicznie wzbijając się w górę. To mała jaskółka wpadła w iście pirackie sidła! – Zawołała do kaczorka.

    Szybko uwolniła małego więźnia, który po chwili odleciał w stronę popisanego murku, na którym czerniało jaskółcze gniazdo.

    – Oj, joj…- Zajęczał kaczorek. – Pan konserwator nie nadąża naprawiać pozrywanej siatki, na której gromadzą się różne foliowe śmieci…wiesz, że i ja o mały włos właśnie tu nie przyszedłem na świat. – Powiedział kaczorek, siadając z gościem przy małym klombie na kolorowej ławce.

    – Jak to możliwe? – Spytała zaciekawiona wróżka.

    – Mama zawsze lubiła szkołę…Ten gwar i śmiech dzieci. Widzisz właśnie te oto rabatki? Tu, pod różą, mama założyła swoje pierwsze gniazdo. Próbowała… Ale ciekawskie dzieci wytropiły kryjówkę i przeniosła się na wyspę w parku. A byłbym i ja Kaczorkiem Pierwszym – zażartował wspominając. – Kiedyś była tu wonna mięta, bujne krzewy i kwiaty. A dziś – wskazał na plastikowe butelki i śmieci wepchnięte pod brązową kupkę krzaczków. – Szkoda mówić….

    – Wcale nie szkoda. Zobaczysz! – Pocieszyła go zielona istota. – A to, co to za dziury? – Spytała wskazując na ślady na szkolnym placu zabaw.

    – Tu były drabiki, fajnie się na nich lądowało. Też chuligani zniszczyli. Tak jak i te drewniane ścianki. – Powiedział kaczorek wskazując na pomazane markerem i farbą drabinki.

    – Chociaż kamienie leżą, jak należy. – Odparła smutno wróżka, przeskakując zręcznie po kamiennej ścieżce na drugą stronę podwórka w kierunku wiecznie zielonych żywopłotów. Niegdyś, regularnie przycięte, jak piękne prostokąty w zeszytach uczniów, strzegły gęstych trawników. Dziś przerzedzone, podziurawione niczym stary grzebień, okalały wydeptane placyki z resztkami odradzającej się wiosną trawy.

    – A skałka pod miłorzębami, ulubione miejsce schadzek wrocławskich krasnali? – Spytała nagle skrzydlatego towarzysza wróżka.

    – Chodź. – Pociągnął delikatnie gościa w drugą stronę kaczorek. – Kamienie były, za nimi chowały się krasnale, że nawet Dąbrek nie mógł ich znaleźć wśród bujnej trawy…O tu właśnie.

    – Ależ tu prawie nic nie ma… tylko parę dużych kamieni i kępek trawy! – Głośno zastanawiała się wróżka. – Nie smuć się. Wiem, co można by zrobić, aby wszystko wyglądało inaczej…

    Już domyślacie się, na czym mogłaby polegać misja wróżki? Jak mogłaby zaczarować nasze szkolne podwórko, boiska i plac zabaw, aby były piękniejsze niż kiedyś i lepsze niż dziś? Prosimy pomóżcie wróżce i prześlijcie swoje pomysły – napiszcie zakończenie opowiadania lub przedstawcie w formie rysunku. Jak mogłoby wyglądać nasze szkolne podwórko, co sami moglibyśmy na nim ulepszyć i zrobić. Najciekawsze prace zamieścimy w szkolnej gazetce i szkolnej stronie internetowej.

Skip to content